sobota, 1 czerwca 2013

1: "Początek wszystkiego"


 Rozdział pisany przy rytmach piosenki "Nienawiść" Białego (nie wiem, dlaczego, ale akurat tej piosenki wtedy słuchałam, ona zainspirowała mnie do pisania tego bloga. Spróbowałam też przy jej rytmach napisać rozdział, ale nie wyszedł za dobrze :P)

------------------------------------------------------------
*Megan*

- Meg, przez ciebie spóźnimy się na pociąg! -  Louis był wyraźnie zdenerwowany moim tempem. - Ty chyba chcesz, żebym tam nie jechał!
- No nie chcę - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. -  Coraz mniej czasu ze mną spędzasz, bo przygotowujesz się do tej całej trasy ze swoim zespołem.
- Megan, to moja praca. Taki sobie wybrałem zawód. A zabieram cię ze sobą po to, żeby spędzać  z tobą więcej czasu. Jesteśmy rodzeństwem, no nie? A dla rodzeństwa zawsze mam czas. Będziesz ze mną przez dwa lata, nie cieszysz się?
- Cieszę się, ale ciebie nie było ze mną przez pół roku...
- Ale teraz jestem i będę przez najbliższy czas. A teraz jedziemy na pociąg do Londynu  :-)
- No dobra, niech ci będzie  :-)
*************
- Ludzie, to jest moja siostra Megan - zaczął Louie.
- Ta, o której tyle nam mówiłeś? – zapytał lokowaty siedzący obok mnie.
- Tak, dokładnie ta.
- Więc – zwrócił się do mnie. – Miło mi cię poznać. Jestem Harry.
- Ja jestem Liam.
- Zayn :-)
- ... - blondyn nie odezwał się ani słowem.
- A ten głupek, który się nie odzywa to Niall - zaśmiał się Harry. – Nie przejmuj się nim – szepnął mi na ucho. – Jest po prostu zazdrosny, bo miał z Louisem najlepszy kontakt, a teraz, gdy pojawiłaś się ty, Louie będzie chciał spędzać z tobą każdą wolną chwilę.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, przeraziłam się samym widokiem domu, w którym miałam mieszkać przez następne dwa lata. Była to wręcz willa.
- Co się stało? - zapytał Zayn, gdy wysiedliśmy z samochodu.
- Nie pomyliliście przypadkiem domów? - odpowiedziałam pytaniem. - Ten jest ta-
- Masz rację, siostra - przerwał jej Lou. - Już drugi raz w tym tygodniu pomyliliśmy się, tamten jest nasz - wskazał na dom po drugiej stronie ulicy.
- Ja pierdolę - skomentowałam. - Wy nie chcecie powiedzieć, że mieszkacie w willi?
- Co ty gadasz? - wtrącił Harry. - To nie jest willa, tylko zwykły dom.
- To - wskazałam na budynek. - Nazywasz zwykłym domem?!
- Nie przesadzaj, siostrzyczko :-P  - powiedział Louis.
- Ale no ja nie przesadzam. To nie je-
- Mam dość tego dnia - po raz pierwszy odezwał się Niall, gdy weszliśmy do "domu". - Idę spać.
Niall poszedł na górę, a my usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy dość długo. Dowiedziałam się o chłopakach wielu ciekawych rzeczy.
Liam - ma tylko jedną pracującą nerkę i jest najbardziej odpowiedzialny z całej bandy, uwielbia Toy Story.
Harry - największy flirciarz w zespole, najmłodszy, kocha koty.
Zayn - jest muzułmaninem, uważa, że jest najpiękniejszy na świecie.
- No dobrze, a Niall? - zapytałam niepewnie. - Tylko o nim nic nie wiem.
- I nie musisz wiedzieć - usłyszałam za sobą.
- Ale chcę - upierałam się.
- To niby co chcesz wiedzieć? - zapytał Niall. - Jestem w tym zespole, najlepsze kontakty mam z Louisem. Nic więcej nie musisz wiedzieć. Gdybym cię lubił, powiedziałbym ci więcej rzeczy o sobie.
- Czyli mnie nie lubisz? Dlaczego?
- Domyśl się.
- Nie wiem, nawet się za dobrze nie znamy. Zaledwie wiem, jak masz na imię, ty wiesz jak ja mam, ale nic więcej o sobie nie wiemy.
- Właśnie. Jednakże inny jest powód tego, że cię nie lubię.
- W takim razie wyjaw mi, jaki?
- Zastanów się. Dojdziesz do tego szybciej niż się spodziewasz - i wyszedł, tyle go widziałam.
- O co mu chodzi? - zapytałam chłopaków.
- O to moglibyśmy równie dobrze zapytać przypadkowego widza - powiedział Harry. - I dostalibyśmy tą samą odpowiedź - nie wiem.
- Nie przejmuj się, Meg - przytulił mnie Lou. - Jak się lepiej poznacie, polubicie się, zobaczysz.
- Nie byłabym tego taka pewna - skomentowałam. - Gdzie mam spać?
- A co, śpiąca jesteś? - zapytał lokowaty.
- Tak jakby, chciałabym trochę pobyć sama...
- Twój pokój jeszcze nie jest gotowy - poinformował mnie Zayn. - Trzeba jeszcze pomalować ściany.
- Ja to zrobię.
- Co? - zdziwili się.
- Megan uwielbia malować - uśmiechnął się Louis.
- Ale malowanie ścian to ciężka robota - stwierdził Liam.
- Oj tam, oj tam. Dam sobie radę - zapewniłam. - Potrzeba mi tylko niebieskiej i żółtej farby.
- To da się zrobić - uśmiechnął się Harry. - A na razie możesz spać u mnie :-)
- Ehh...nie, dziękuję...
- Czemu? :-(
- Meg boi się, że ją w nocy zgwałcisz hahaha - zaśmiał się mój brat.
- No wiesz co? Mnie nie musisz się bać. To nie będzie bolało hahaha :-D
- Wy jesteście nienormalni - stwierdziłam z przerażeniem.
-  Oni nie są tacy zawsze - szepnął mi na ucho Zayn. - Pewnie Liam dosypał im czegoś do tej herbaty - zaśmiał się.
- Słyszałem - szturchnął go Liam.
- Sorry, ale muszę zwiewać - i tyle go widziałam.
Siedziałam z tymi dwoma idiotami jak jakaś debilka. Oni śmiali się, wygłupiali, a ja nie wiedziałam, o co im chodzi.
- Idę do ogrodu - oznajmiłam.
Wyszłam z kuchni, z jednej walizki wyciągnęłam piłkę i poszłam do ogrodu. Zaczęłam pidbijać piłkę, kiedy poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Moje ciało przeszedł dreszcz, jednak nie odsunęłam się.
- I co? Wiesz już?
- Nie - przyznałam. - I nigdy się nie dowiem, póki sam nie zechcesz mi tego wyjaśnić.
- W końcu dowiesz się sama, bez mojej pomocy - odszedł.
Chwilę stałam tak, zastanawiając się, o co mu chodzi, ale w końcu zdecydowałam, że to nie ma najmniejszego sensu i powróciłam do gry.
- Siostra, gram z tobą - Lou dołączył do mnie. - Ale idziemy grać gdzie indziej.
- To znaczy gdzie? - zapytałam.
- Na bramkę, ja stoję - ruszył na drugą stronę domu, a ja za nim.
- To wy tu macie nawet bramkę?
- I basen :-)
- No basen to zauważyłam. Ale po co wam bramka?
- Bo często gramy, a zawsze jak gdzieś wychodzimy, to z ochroną. Sami nigdy. Ale to się za niedługo skończy, bo poprosiliśmy menadżera o więcej swobody i powiedział, że zobaczy, co da się zrobić :-) Ale już koniec gadania, gramy.
Louie stanął na bramce, a ja zaczęłam mu strzelać. Czasem przepuścił jakiś strzał, ale większość bronił. Gdy akurat trafiłam, reszta chłopaków (razem z Niallem, co było dziwne) weszła do ogrodu.
- Tommo, dziewczyna cię ogrywa - skomentował Zayn. - Wiesz ty co? Postaraj się.
- Grasz w nogę? - zapytał Harry, podchodząc do mnie.
- Tak - odpowiedziałam bez wahania. - A co?
- Mmm zaczynasz mnie coraz bardziej pociągać :-)
- Hahaha przestań, niezłe masz poczucie humoru :D Świetny dowcip.
- Ale ja wcale nie żartuję.
- Hahaha chyba zapomniałeś, ale już wiem, że jesteś największym flirciarzem w zespole. I zapewniam ci, że ze mną nie pójdzie ci tak łatwo jak z innymi. Nie jestem typem dziewczyny, która leci na faceta mówiącego, że pociąga go jej gra w nogę.
- A w co jeszcze grasz? - zmienił temat.
- W kosza, siatkówkę, ręczną. Ogólnie we wszystko, do czego potrzebna jest piłka :-)
- No to fajnie :-). My też często gramy w nogę i w kosza.
- A w siatkę?
- Chłopcy czasami sobie zagrają meczyk, ale mnie do tego nie ciągnie. W tym czasie siedzę przed telewizorem albo strzelamm na pustą bramkę.
- Czyli jesteś typem piłkarza i koszykarza. Już cię nie lubię :-P
- Osz ty mendo :-P
- Co? :O Jak ty mnie nazwałeś?
- Menda :-P
- Ja ci zaraz dam mendę!
Zaczęłam gonić go po całym ogrodzie, a Louis, Zayn i Liam tylko się z nas śmiali. Jedynie Niall miał grobową minę. Chyba na poważnie mnie nie lubił.
- Dobra, koniec - powiedział zmęczony Hazza zatrzymując się przy nich.
- Najpierw wypowiedz magiczne słówko.
- Przepraszam!

----------------------------------
Hej :))
No więc jest 1 ;D Mam nadzieję, że Wam się podoba ^^ Jeśli chcielibyście coś zmienić w tym blogu, piszcie w komentarzach :P Wszystkie propozycje mile widziane ^^


Mrs.Horan

P.S. Rozdział dedykowany Adriannie Payne - za to, że zawsze pomaga mi, gdy doskwiera mi brak weny :P Kocham Cię Ada :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz