czwartek, 6 czerwca 2013

4: "Czemu tak mnie nie lubisz?"

*Niall*

Pomimo tego, że Megan znalazła sobie znajomych, z którymi spędza mnóstwo czasu, to i tak muszę z nią wszędzie chodzić. Ale czemu akurat ja? Ja nie pisałem się na coś takiego. To Harry się o nią martwi, więc to on powinien za nią łazić.
- Niall? - z rozmyślań wyrwał mnie głos Megan.
- Hm? - spojrzałem na nią.
- Czemu ty mnie tak nie lubisz?
- Domyśl się.
- Niall, mógłbyś w końcu powiedzieć. Nigdy się nie dowiem, jak mi nie powiesz.
- A widzisz, mylisz się. Never say never - jedna z najważniejszych zasad, której nie przestrzegasz. I w tym twój problem, za szybko się poddajesz.
- Oj weź, minęły już dwa miesiące, mógłbyś powiedzieć.
- Dobrze, uzgodnijmy tak. Jeśli za miesiąc nie będziesz wiedziała, to ci powiem.
- A jeśli będę się domyślała, ale nie będę pewna?
- Wtedy możesz mnie zapytać, a ja ci odpowiem. No to jesteśmy pod szkołą. Mogę iść czy mam zostać?
- Idź. A i nie przychodź po mnie po lekcjach :))
- Czemu?
- Bo jestem umówiona z Jasonem :))
- Louis nie daruje mi tego, że po ciebie nie poszedłem.
- Napiszę do niego, że masz nie przychodzić :)) Zajmij się dziś swoimi sprawami :))
- Dzięki :)) Ale na pewno mam nie przychodzić? Jak Louie mnie przyśle, to będę musiał.
- Postaram się to załatwić :)) Teraz muszę już iść, bo lekcja się zaraz zacznie, pa - uśmiechnęła się.
Jezu, jak ona się ładnie uśmiecha...nie, zaraz, przecież ja jej nie znoszę. A ona mnie...chociaż...
- Niall, coś się stało?
- Nie, nic. Po prostu się zamyśliłem. Too...pa :))
- Tak, pa :)
Megan weszła do szkoły pisząc SMSa do swojego brata, a ja jeszcze przez chwilę stałem w miejscu, ale zaraz wróciłem do domu.

*Megan*

Wysłałam wiadomość do Louisa, po czym otworzyłam swoją szafkę. Schowałam do niej niepotrzebne książki, a w plecaku zostawiłam tylko biologię, którą miałam na pierwszej lekcji. W pewnej chwili poczułam czyjeś ręce na moim biodrach. Zamknęłam szafkę i obróciłam się. Już miałam coś powiedzieć, ale chłopak przycisnął mnie do szafek i pocałował.
- Dzisiejszy dzień będzie niezapomniany, skarbie - uśmiechnął się Jason. - I jak się uda, to przedstawię ci mojego znajomego.
- A nie mieliśmy tego dnia spędzić sami? - zapytałam smutno.
- Nooo...mieliśmy i tak będzie. Ale wieczorem ma odwiedzić mnie mój kumpel i pomyślałem, że was sobie przedstawię :)) To jak?
- Ehh...no dobra...
*****************************
Usiedliśmy w najlepszej restauracji znajdującej się w Londynie. Dziwiło mnie trochę, że Jay ma na to kasę. Nie, że myślę, iż jest biedny, bo tak nie jest, ale bez przesady.
- Zastanawia cię, dlaczego zabrałem cię do najdroższej restauracji w mieście, mam rację?
- Przyznam, zgadłeś :)
- Już ci tłumaczę - to jest restauracja mojego taty. Kiedy tu przychodzę, nie muszę płacić za nic. Niektórzy przychodzą tu tylko na kawę z powodu braku pieniędzy, aby pozwolić sobie na taką ucztę.
- Ooo, nie mówiłeś, że twój tata ma restaurację.
- Jeszcze wielu rzeczy ci nie mówiłem - uśmiechnął się tajemniczo. - Hej, czy to nie jest przypadkiem ten twój ochroniarz, Niall?
- Tak, to on - stwierdziłam, widzą Blondyna. - Ciekawe, co on tu robi?
- Jest twoim ochroniarzem, pilnuje, żeby nic ci się nie stało.
- Mówiłam mu, żeby zrobił sobie dziś wolne - westchnęłam. - A tak właściwie to czemu mnie pocałowałeś wtedy w szkole? - zmieniłam temat.
- Przepraszam za to...po prostu to był głupi zakład z kolegami, że nie uda mi się ciebie pocałować - zawstydził się.
- Nie szkodzi :))
****************************
- Megan, gdzieś ty była tak długo? - zapytał wyraźnie zaniepokojony Harry. - I gdzie, do cholery, masz Nialla?
- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Ja byłam z Jasonem, a jemu dałam wolne.
- Mówił ci, dokąd idzie? - zapytał Louis.
- Nie.
- Kurwa, trzeba go poszukać, coś mogło mu się stać.
- Dobra, to ja idę go szukać :))
- Jest ciemno jak w dupie, nigdzie sama nie pójdziesz.
- Harry, ze mną - pociągnęłam chłopaka za koszulę.
Szliśmy ulicą, kiedy wpadł mi do głowy pomysł, żeby zajrzeć do parku. Weszliśmy tam, a przy jednej z ławek ujrzeliśmy jakąś grupkę. Wystraszyłam się i wtuliłam w ramię Hazzy. Ten tylko objął mnie i szepnął, żebym się nie bała, że on jest przy mnie i mnie obroni. Wtedy po raz pierwszy poczułam się bezpiecznie przy jakimkolwiek chłopaku.
- Meg? - usłyszałam znajomy głos.
- Ness! - rzuciłam się przyjaciółce na szyję. - Co ty tu obisz?
- Powinnaś zapytać, co MY tu robimy - odezwał się męski głos.
- Peter - wyściskałam kolegę. - Cześć, Mat :)
- Cześć - uśmiechnął się chłopak.
- Widzę, że ledwo nas opuściłaś, a już znalazłaś sobie nowego chłopaka - zaśmiała się Ness.
No tak. Nadal trzymałam biednego Loczka za rękę. Tak panicznie się bałam, że ujęłam mocno jego dłoń, a pod wpływem radości zapomniałam ją puścić. Strasznie się zawstydziłam i spuściłam wzrok, a wolną już rękę wsadziłam do kieszeni. Jednak Harryego to chyba nie zraziło, bo ujął moją twarz, tak, żebym musiała mu spojrzeć prosto w oczy.
- Jak ty ślicznie wyglądasz, kiedy się wstydzisz - skomentował.
- Przestań - zawstydziłam się jeszcze bardziej.
- Harry, puść ją - usłyszałam głos Nialla. - Nie jest warta twoich starań, i tak narobi ci nadziej, a później zostawi. I tak już gra na dwa fronty.
- Niall, o co ci chodzi? - zapytałam. - Czemu aż tak bardzo mnie nie lubisz? I nie gram na dwa fronty!
- A Jason? Codziennie się z nim spotykasz. A dzisiaj w tej restauracji cię pocałował.
- To był przypadek, nie jesteśmy parą.
- Tak sobie to wmawiaj. Ale nie płacz, jak Harry się opamięta i nie będzie chciał z tobą być.
- Horan, kurwa, opamiętaj się! - wtrącił Hazza. - Jesteś zazdrosny o Louiego i tyle. Przecież wszyscy wiedzą, jaki byłeś z nim zżyty. Dogadywaliście się lepiej niż ktokolwiek inny.

-----------------------------
Witam ponownie :))
Więc od razu dodaję kolejny. 5 chyba dzisiaj nie dodam, bo zaraz ciocia przyjedzie i będzie chciała laptopa (w końcu jej), więc raczej nie zdążę już przepisać. Ale jutro lub pojutrze obiecuję dodać :D

Mrs.Horan xo

2 komentarze: