sobota, 10 sierpnia 2013

10: "- Jak tam praca? - Dobrze, ale ostatnio miałem nie za przyjemne zamówienie"

*Megan*

- No to idziemy! - oznajmił Harry, wychodząc z tłumu fanów.
- Już ich opuszczasz? - zapytałam równo z Louisem, co skomentowaliśmy głośnym śmiechem.
- No, niestety muszę :(
- Nie musisz, możemy iśc sami - powiedział Zayn i dyskretnie spojrzał na Violettę.
- Malik, nawet nie próbuj!
- Ale ja ci nic nie robię!
- Chłopcy, nie kłóccie się - wtrąciła Ness. - Idziemy wszyscy.
- Ty zawsze wiesz, kiedy wtrącic się do rozmowy, nieprawdaż? - zaśmiał się Louie.
- No oczywiście haha :D
Ruszyliśmy w stronę jednej z pizzerii, do której zaprosili nas chłopcy. Zrobili to tak, żeby Alexandra nas nie usłyszała. Szliśmy ulicą, rozmawiając. Nagle mój brat poprosił mnie o rozmowę. Zwolniliśmy tempa i szliśmy troszeczkę z tyłu.
- Przepraszam, że tak wprost - zaczął. - Ale czy wy jesteście parą?
- Kto?
- No ty i Niall.
- A dlaczego pytasz?
- A tak. Po prostu chcę wiedziec. On jest świetnym chłopakiem dla ciebie, moim zdaniem pasujecie do siebie. To jesteście parą czy nie?
- Tak - odpowiedziałam po chwili namysłu. - Postanowiliśmy spróbowac. Ale jeśli już nie wrócę do was, do Londynu, ustaliliśmy, że wtedy o mnie zapomni, znajdzie sobie kogoś.
- A wrócisz?
- Właśnie w tym problem, że nie wiem.
- Miejmy nadzieję, że tak.
Weszliśmy do restauracji, a z mojej twarzy zaraz zszedł uśmiech.
- Co się stało? - zaniepokoił się Niall.
- Rodzice Alex - odpowiedziałam niezadowolona. - Czyli, że ona też zaraz przyjdzie.
- To nic, że przyjdzie.
- Niall, ja jej nie cierpię. Ona zawsze stara się mnie upokorzyc.
- To po prostu nie zwracaj na nią uwagi.
- To nie takie proste, Niall...

*Dwa miesiące później*

Chłopcy dwa dni po koncercie wrócili do Londynu. Ja i Niall staramy się utrzymywac kontakt, ale za bardzo nie mamy czasu na dzwonienie. Wszystko byłoby prostsze, gdybyśmy mieszkali w tym samym mieście. Gdyby nie było tej odległości, która wszystko utrudnia.
- Megan, ktoś do ciebie - zawołała mama z dołu.
- Idę! - krzyknęłam.
Czym prędzej założyłam moje puchate kapcie i zbiegłam po schodach na dół. Zerknęłam do salonu, czy mama przypadkiem nie wpuściła gościa i nie zaczęła z nim rozmawiac, ale pomieszczenie było puste, więc ruszyłam do drzwi. Na sam widok chłopaka, uśmiechnęłam się.
- Cześc, Edward - przytuliłam go na powitanie.
- Hej, Meg. Gotowa?
- Czekaj, założę tylko buty. Wejdź :)
Chłopak wszedł, a ja powiedziałam mu, żeby sobie usiadł na kanapie w salonie. Jednak nie chciał i stał nade mną, gdy ja wiązałam sznurówki adidasów.
- Już jestem gotowa - uśmiechnęłam się.
- Okay. Dowidzenia.
- Cześc, Ed - pożegnała się z nim moja mama.
- Ja niedługo wrócę - oznajmiłam.
- Nie spiesz się.
- Jak tam praca? - zapytałam, gdy szliśmy ulicą.
- Dobrze, ale ostatnio miałem nie za przyjemne zamówienie.
- Czemu?
- Klientka zamówiła tylko wodę -,-'
- I co w tym nieprzyjemnego?
- To w tym nieprzyjemnego, że później próbowała mnie do łóżka zaciągnąc -,-
- Cooo? Kto to był?
- Alex.
- Mówiłeś Violi?
- Nie.
- To lepiej jej nie mów. Jakby się dowiedziała...
- No i dobrze, gdyby się dowiedziała. Dziewczyna by już więcej nie próbowała cię upokorzyc.
- Hahaha no przydałoby się, masz rację :D
Weszliśmy do jednej z kawiarnii i usiedliśmy przy stoliku zajętym przez drobną brunetkę. Spojrzała na nas usmiechnięta i wróciła do wpatrywania się w swój telefon.
- A tobie co? - zaciekawiłam się.
- Harry - odpowiedziała cała w skowronkach.
- Co Harry?
- Napisał do mnie :))
- I co pisze?
- Że nie może się już doczekac spotkania ze mną.
- Ale oni tu nie przyjadą w najbliższym czasie.
- Ale my za dwa lata jedziemy do Londynu. A jak tobie układa się z Niallem?
- Nie wiem, co się stało. W ogóle nie odbiera ode mnie telefonów, nie dzwoni. Chyba zapomniał...
- Nie, na pewno nie zapomniał. Może po prostu nie ma czasu?
- No nie wiem, on zawsze ma czas na rozmowę ze mną.
- A może tym razem nie ma? Może są w trasie, ciągle mają koncerty?
- Nie wiem...



Hej :))
No więc już jest dziesiątka :D Bardzo dziękuję SandraxD za miły komentarz :*
Nowi bohaterzy już są w zakładce. W górnym prawym rogu pojawiła się także ankieta, w której możecie odpowiadac na pytanie "Z kim ma byc Megan?" :D Bardzo Wam dziękuję za czytanie i komentowanie moich wypocin :* Kocham Was <3

Mrs.Horan 

sobota, 3 sierpnia 2013

9: "A kogo z nas lubisz najbardziej?"

*Niall*

Wróciliśmy do kawiarnii, w której byliśmy wcześniej, ale nie zastaliśmy już tam chłopaków. Megan stwierdziła, że pewnie znudziło im się już czekanie na nas i poszli do domu. Usiadła przy jednym ze stolików i zamówiła dwie latte. "Jak ona dobrze mnie zna" - pomyślałem.
- Jak jesteś tutaj to też masz mnie pilnowac? - zapytała w pewnym momencie.
- Haha, nie - zaśmiałem się.
- No tak, właściwie to to wygląda tak, jakbym ja ciebie pilnowała.
- No. W tym mieście ty rządzisz.
- Ha, wiadome :P
- To...idziesz w sobotę na nasz koncert?
- A jakżebym mogła nie iśc :D
- No nie wiem, może nie lubisz słuchac naszych piosenek.
- Ej, wiesz ty co...nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale zespół mojego brata jest moim ulubionym zespołem i nie mogłabym nie iśc na koncert.
- A kogo z nas lubisz najbardziej? Oprócz Louiego, bo to twój brat.
- Hmmm...no nie wiem, ale chyba Zayna...
- On ma dziewczynę! - przerwał mi.
- Haha, no i co z tego? Nie mówię, że się w nim zakochałam, tylko że najbardziej z was wszystkich lubię jego.
- Ranisz...
- Hahaha, no dobra. Żartuję, najbardziej lubię...nie wiem, czy powinnam to powiedziec...
- Mów! Ale prawdę!
- Eee...yyy...no ten tego...ciebie...
- Wiedziałem! Czyli jednak mam jakieś szanse!
- Na związek nie, ale na przyjaźń owszem. Chodźmy już - powiedziałam, gdy wypiliśmy kawy.

*Megan*


*Następnego dnia*

- Po co on tu przylazł? - zapytał nagle Maty.
- Kto? - zaciekawiłam się.
- On - wskazał palcem na drzwi stołówki.
- Przyszedł porozmawiac ze mną.
- Co? Przecież to jest piosenkarz...
- Maty - wtrąciła Ness. - Już nic nie mów.
- Cześc - uśmiechnął się do mnie Louis.
- Hej - odwzajemniłam uśmiech. - Masz?
- Oczywiście, że nie :P
- Daaaaj.
- Daj to był taki ruski sprzedawca jaj.
- Louie, proszę cię.
- Dam ci je w zamian za marchewkę.
- Masz cztery, weź trójkę przyjaciół. Ale Ness na pewno.
Podałam mu jedno z warzyw leżących na mojej tacce, a w zamian wzięłam dwa bilety VIP. Brat powiedział, że będą na mnie czekac w kawiarnii obok domu, bo nie chce im się siedziec w nim beze mnie, i wyszedł. Spojrzałam na Matthew, który patrzył na mnie jakby nie ogarniał w ogóle, o co chodzi.
- To wy się znacie?!
- Nooo - przewróciłam oczyma. - To mój brat.
- To twój brat?! A-a-ale...tyle cię znam i nie wiedziałem, że to twój brat.
- Znasz mnie zaledwie dwa i pół roku. Wtedy on rozpoczął karierę z zespołem i wyjechał do Londynu.
- To u niego byłaś na te dwa lata!
- Tak, dokładnie.
- Ja pierdole, masz sławnego brata! Też tak chcę!
- Hahaha możesz tylko pomarzyc :D
Chłopak delikatnie się do mnie uśmiechnął, a ja odwzajemniłam gest. Podobałam mu się, wiedziałam to. Sam mi to powiedział zanim jeszcze wyjechałam do Louisa do Londynu. Zresztą, on też mi się podobał na samym początku. Spędzałam z nim wtedy bardzo dużo czasu, ale gdy zaczęłam dostawac różne nieprzyjemne SMSy, pogróżki - starałam się ograniczyc czas spędzany z nowym kolegą.
- Maty, Pete, idziecie z nami w sobotę na koncert One Direction? - zapytałam, gdy tylko ocknęłam się z zamyślenia.
- Sorry, ale nie jara mnie ten pedalski zespolik - odpowiedział Pete, na chwilę odrywając się od rozmowy z Jane siedzącą w stoliku obok.
- Nie idziemy na koncert The Wanted, tylko One Direction -,-'
- Wszystko jedno.
- Ale mam cztery bilety. Brakuje mi jednej osoby.
- Nie, właściwie to dwóch - wtrącił Maty. - Bo ja też nie idę.
- Co? Czemu?
- Sorki, ale w sobotę przyjeżdża kuzyn z Manchesteru. Chcę spędzic z nim trochę czasu, dawno się nie widzieliśmy.
- No okay. To brakuje mi dwóch osób.
- A może zapytaj Edwarda i jego siostrę - zaproponowała Jane. - Ona podobno uwielbia to całe One Direction :)
- Viola? No nie wiem, właściwie ze sobą nie rozmawiamy.
- No właśnie. Oni nie mają tu żadnych znajomych, będą zadowoleni, jeśli będą mogli z wami iśc.
- Okay, zapytam ich. Dzięki.
Wstałam od stolika i skierowałam się w stronę wyjścia ze stołówki. Poszłam pod klasę, gdzie zazwyczaj siedziało rodzeństwo z Liverpool'u. Niedawno się tu wprowadzili, więc nie mieli jeszcze za wielu znajomych. Każdy z nimi rozmawiał, ale żeby się bardziej zapoznac, to nie.
- Hej - uśmiechnęłam się.
- Hej - odpowiedziało mi rodzeństwo.
- Mam do was pytanie.
- Jakie? - zapytał Edward.
- Emm...chcecie może iśc w tą sobotę na koncert One Direction?
- One Direction? - zaciekawiła się Violetta.
- Tak, One Direction.
- Chętnie bym poszła, ale nie mamy funduszy na bilety.
- Spokojnie, ja mam o dwa bilety za dużo. Mogę was ze sobą zabrac.
- Ale nie...nie chcemy byc ci później dłużni pieniędzy.
- Nie będziecie. Spokojnie. To chcecie iśc?
- Skoro ty stawiasz, to okay - zaśmiał się Edward.
- W takim razie w sobotę o szóstej pod szkołą.
- Okay - uśmiechnęli się.
- To pa.
- Cześc.


*Sobota*

Weszliśmy całą czwórką do budynku, w którym za pół godziny miał rozpocząc się koncert One Direction.
- Co my tu robimy tak wcześnie? - zapytała w pewnym momencie Violetta. - Przecież koncert zacznie się dopiero za pół godziny.
- Wiem. Violetta, kogo z zespołu lubisz najbardziej?
- Emm...Nialla i Harryego, a co?
- A bardziej z ich dwóch?
- Harryego.
- A ja Nialla - usłyszałam za sobą.
- Nikt cię o zdanie nie pytał - burknęłam niezadowolona.
- O jejku, popłacz się - mruknęła panna Cley.
- Chodźmy, chcę was z kimś poznac - zwróciłam się do Edwarda i Violetty.
- A mnie nie chcesz z nikim poznac? - zapytała Ness, udając obrażoną.
- Hahaha ty przecież już znasz tę osobę.
- Ja wiem :D I się cieszę, że ją znam.
- Dobra, chodźmy.
- Ej, przecież to garderoba chłopaków - zauważył Ed. - Tam nie można wchodzic. Widzisz? Stoi ochroniarz, nie wpuści nas.
- Spokojnie, facet, wyluzuj. Zaczekajcie tu chwilę - powiedziałam, zbliżając się do drzwi garderoby.
- Jak cię wywali z budynku, to nie nasza wina!
- Cześc, Paul - przywitałam się z ochroniarzem i menadżerem chłopaków. - Chłopcy w garderobie?
- Cześc, Meg - uśmiechnął się. - Tak, wejdź, jak chcesz. Już się przebrali.
- Okay.
- Meeeeeegaaaaan! - krzyknęli chłopcy i rzucili mi się na szyję.
- Ej, chłopaki, dusicie mnie! - poinformowałam ich, a oni natychmiast się odsunęli. - Chcę wam przedstawic dwie osoby.
- Jakie? - zaciekawił się Harry. - Czy to dziewczyny?
- Hahaha siostra i brat :D
- To chodźmy - Louis wypchnął mnie z pomieszczenia. - Ness! - przytulił dziewczynę na powitanie.
- Cześc, Louis - uśmiechnęła się do niego.
- No, Ness już znacie hahaha - zaśmiałam się. - A to są Violetta i Edward. Rodzeństwo.
- Hej śliczna - uśmiechnął się Harry do Violi.
- Cześc - zarumieniła się.
Cley, która cały czas stała przy nas, też miała bilet VIP. Zaczęła się kleic do Nialla, jakby próbując mi zrobic na złośc. Ale on w ogóle nie zwracał na nią uwagi.
- Emm...Meg? - odezwał się nagle.
- Hm? - spojrzałam na niego.
- Możemy porozmawiac?
- Pewnie :)
Weszliśmy do garderoby, aby nikt nas nie słyszał i stanęliśmy naprzeciwko siebie.
- O czym chciałeś porozmawiac? - zapytałam.
- Bo...widzisz...męczy mnie to i...chciałem zapytac jeszcze raz. Zostaniesz moją dziewczyną?
- Niall, już ci mówiłam...ja nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek wrócę do Londynu.
- Chociaż spróbujmy. Jeśli nie wrócisz, dobrze. Wtedy znajdź sobie kogoś innego, zrozumiem. Ale chcę cię miec chociaż przez jakiś czas dla siebie. Choc przez jeden dzień.
- Ehh...no dobrze. Spróbowac możemy.
- Dziękuję.
Chłopak powoli zbliżył się do mnie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Ta chwila nie trwała długo, ale i tak była najlepszym przeżyciem w całym moim życiu.
- Chodźmy, bo chłopcy będą się martwic - powiedziałam, gdy się od siebie odsunęliśmy.
Horan objął mnie w pasie i wyszliśmy z pomieszczenia. Kiedy tylko podeszliśmy do chłopców, Zayn od razu zapytał:
- A wy co tacy zadowoleni?
- Aaaa nic - skłamałam.
- Przecież widzimy - nalegał Harry.
- Ale nie musicie wszystkiego wiedziec.
Spojrzałam na Louisa, który cały czas przyglądał się ręce Nialla spoczywającej na mojej talii. Chyba już się domyślił, co jest grane. Przed nim nic nie da się ukryc. Dowie się wszystkiego w mniej niż minutę...



Hej :*

No więc, przepraszam, że dodaję tak późno, ale nie miałam w ogóle weny na pisanie. Jest godzina 2:40 w nocy, a ja siedzę i piszę rozdział na bloga. Jakoś nie mogłam zostawic tak tego bloga. On musi ŻYC, musi się coś dziac. Jeśli macie jakieś pomysły na dalsze losy Nialla i Megan - chętnie wysłucham. Swoje pomysły możecie wysyłac na e-mail czesio1020c@wp.pl (nie ja zakładałam, więc nie pytajcie) :*

Mrs.Horan 

czwartek, 27 czerwca 2013

8: "Kocham Cię, rozumiesz to?"

*Megan*

Powoli zbliżyłam się do chłopaka i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Trwało to dość długo. Chciałam to przerwać, kiedy usłyszałam męski głos:
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chłopcy chcą, żebyście już wrócili.
- Już idziemy - powiedział Harry.
Spojrzałam na osobę, z którą rozmawiał Loczek i zmieszana zaczęłam podziwiać T-Shirt Stylesa. Nagle stał się naprawdę ciekawy. Ułamek sekundy później zauważyłam, jak Niall odbiega od nas ze swoją gitarą. Przeprosiłam Harryego i pobiegłam za Blondynem. Jednak w pewnym momencie zgubiłam go. Zrezygnowana krążyłam po mieście, gdy nagle - na moście nad dwupasmówką - zauważyłam jakąś postać.
Blondyn stał za balustradą chyba z zamiarem skoczenia. Jego włosy były ułożone w artystycznym nieładzie, a on sam wydawał się być przerażony. Po drugiej stronie balustrady leżała jego gitara. Chciałam podejść, ale bałam się tego. Bałam się jego reakcji na mój widok.
Jednak zaryzykowałam. Przeszłam przez balustradę i stanęłam obok niego. Spojrzałam na jego twarz. Cierpiał. To było widać na pierwszy rzut oka. Ale czemu cierpiał? Przez co? Lub raczej - przez kogo? A może tylko mi się wydawało, że cierpi?
- Co się stało? - zapytałam niepewnie.
- Zostaw mnie.
- Niall, co ci jest?
- Mówię, zostaw mnie. Nie chcę, żeby i tobie się coś stało.
- Niall, jeśli nie powiesz mi, co się dzieje i skoczysz, ja zrobię to samo - bez zastanowienia.
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Możesz, zaufaj mi.
- Ja ci ufam. Ale nie powiem ci.
- Chodź, przespacerujemy się i wszystko mi wyśpiewasz.
- No dobra - powiedział zrezygnowany.
Przeszliśmy przez balustradę, chłopak wziął swoją gitarę i ruszyliśmy w stronę jednego z pobliskich parków, a kiedy tam dotarliśmy, usiedliśmy na ławce. Przez chwilę patrzeliśmy na siebie w ciszy, którą w końcu przerwałam pytaniem:
- To powiesz mi, co się stało czy mam tak tu siedzieć?
- Ty się stałaś - powiedział ze spuszczoną głową.
- Co? Niall, o czym ty mówisz? Ja wiem, że byliście z Lou najlepszymi przyjaciółmi, ale bez przesady. Żeby z mojego powodu się zabijać?! To trochę nienormalne.
- Nie o to mi chodzi.
- To o co?
- Już ci mówiłem - westchnął.
- Niall, to powiedz jeszcze raz! Ja nie wiem, o co ci chodzi.
- Kocham Cię, rozumiesz to? Ale ty najwyraźniej wolisz Harryego.
- Niall, nie wolę Harryego. Ja...uważam, że jeszcze nie jestem gotowa na chłopaka, a poza tym nie wiadomo, czy jeszcze kiedyś wrócę do Londynu. Czemu aż tak bardzo ci zależy? Przecież jestem zwykłą dziewczyną. Niczym nie wyróżniam się od innych.
- A właśnie, że wyróżniasz. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, masz własny styl bycia, nie przejmujesz się tym, co mówią inni. Za to cię kocham.
- Niall...
- Tak?
- Powiedziałabym ci coś, ale nie...
- No, mów.
- Nie, nieważne.





Hej Skarby :*

No więc jest :D Dzisiejszy rozdział dedykuję Weronika Ladzinska  - dziękuję ci za miłe słowa <3

Mrs.Horan

czwartek, 13 czerwca 2013

7: "Pocałuj mnie"

*Megan*

- Megan, zaczekaj!
Odwróciłam się i ujrzałam...Nialla?! Co on tu robi? Przecież podobno mnie nie lubi.
- Miałem ci powiedzieć, czemu cię nie lubiłem - przypomniał mi.
- Tak, miało to być rok temu - skomentowałam.
- Wiesz już, czy nie?
- Domyślam się.
- I jak myślisz?
- I myślę, że po prostu jesteś zazdrosny o Louisa - dlatego mnie nie lubisz. Mam rację?
- Muszę przyznać, że tak, masz rację. Jak się tego domyśliłaś?
- Chłopcy mówili, że dogadywaliście się jak nikt inny.
- No tak, mogłem się domyślić.
- Więc dlatego mnie nie lubisz...
- Przepraszam panią, samolot zaraz odlatuje - wtrąciła pani sprawdzająca bilety przed wejściem do samolotu.
- Już idę - odpowiedziałam jej.
- Megan, nie jedź - poprosił mnie Niall.
- Co?
- Ja cię nie lubię...bo cię kocham...
- Co? - zdziwiłam się jeszcze bardziej.
- Spodobałaś mi się od pierwszego wejrzenia. Wiem, że nie znamy się za długo, bo zaledwie dwa lata, ale kocham cię. I teraz nie kłamię. Zgodzisz się być moją dziewczyną?
- Proszę panią.
- Już idę. Niall, ja wyjeżdżam i nie wiem, czy jeszcze wrócę.
- Ale powiedz "tak" lub "nie".
- Niall, jeśli jeszcze kiedykolwiek tutaj wrócę, to pogadamy, dobrze?
- Dobrze - westchnął.
- A jeślibym tu nie wróciła, znajdź sobie kogoś. Zapomnij o mnie.
- Nigdy o tobie nie zapomnę. Nie dałbym rady.
- Proszę panią.
- Muszę iść. Pa, Niall.
- Pa - złożył pocałunek na moim policzku. - Megan - usłyszałam nieco ciszej.
Na samą myśl, jak wypowiedział moje imię, uśmiechnęłam się. To było przyjemne, słyszeć to z ust Nialla w ten a nie inny sposób. Myślałam o tym przez cały lot, a później drogę do domu. Nie mogłam się tego pozbyć z mojej głowy. Ja..chyba...chyba się zakochałam...
"Ale ja nie wiem, czy tam wrócę" - pomyślałam.
- Jeszcze tam wrócisz, na pewno - powiedziała do mnie mama.
- Co? - zdziwiłam się.
- No, mówiłaś, że nie wiesz, czy jeszcze tam wrócisz.
- Powiedziałam tak?
- Oczywiście. A chcesz tam wrócić?
- Pewnie - uśmiechnęłam się.
- No to postaram się coś zrobić w tej sprawie.
- Serio?! Mamuś, mówiłam ci już, że cię kocham?
- Wiele razy :))
- No to mówię jeszcze raz.

*Trzy miesiące później*

To już ostatni rok szkoły. Cieszę się, bo w moją osiemnastkę nie będę musiała się martwić się o książki do następnej klasy. Będę mogła po prostu cieszyć się wolnością i zaplanować sobie wszystko. A kto wie, czy nie zamieszkam z Louisem i resztą chłopaków? Co do Nialla, rzadko kiedy się odzywa. Jednak nie mogę go o to obwiniać, w końcu to ja nie zgodziłam się być jego dziewczyną, a poza tym co chwilę mają jakieś koncerty, wywiady. Może po prostu nie ma czasu na rozmowy? No właśnie, ani razu nie wyjaśnił mi tego braku kontaktu...a może wtedy się naśmiewał? Może tak naprawdę nic do mnie nie czuje, nie podobam mu się?
- Halo, Meg - z rozmyślań wyrwał mnie głos Ness.
- Coś się stało? - zapytałam, wybudzając się ze "snu".
- Nie, poza tym, że pytałam, czy idziesz na koncert One Direction w tę sobotę - odpowiedziała sarkastycznie.
- Co?! One Direction tutaj?! W sobotę?! Wiadome, że idę!! Muszę sobie z tą bandą debili porozmawiać...
- No, Louis na pewno załatwi ci bilet VIP.
- ...a ty idziesz ze mną!!
- Co? Nie! Nie będę przysłuchiwała się rozmowie twojej i twoich znajomych!!
- Ale ty ich tak uwielbiasz. A zwłaszcza Louiego.
- Oj, przestań. Nawet nie mam funduszy na bilet.
- Ja ci go załatwię.
- Nie, Meg, nie próbuj.
Ale ja jej nie słuchałam. Szybko wystukałam numer do brata i zadzwoniłam. Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. W słuchawce odezwał się głos:
- Halo?
- Louis - zaczęłam. - Podobno macie koncert w Doncaster.
- No, właśnie miałem do ciebie dzwonić. Przyjdziesz?
- Taaak, ale jest taka sprawa...
- No jaka, słońce, jaka?
- Booo...Vanessa też chciałaby iść, ale nie ma kasy na bilet. Czy mógłbyś...?
- No jasne - przerwał mi. - Czego się nie robi dla przyjaciółki siostry. A gdzie jesteście?
- W tej kawiarni obok naszego domu.
- No to za chwilę tam będę - piii piii piii.
- Za chwilę tu będzie - poinformowałam przyjaciółkę. - Uprzedzając twoje pytanie - nie wiem, co on tu robi tak wcześnie.
- Aaa...eee...już tu SĄ.
- Co? Jak "są"?
- Spójrz za siebie.
Odwróciłam się i ujrzałam ogromną bandę - Louis, Harry, Zayn, Perrie, Liam, Danielle i Niall. Wszyscy uśmiechnęli się do nas promiennie i usiedli przy stoliku.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
- Czeeeść! - zawołali chórkiem.
- Megan, zanim wręczę wam bilety - zaczął Lou. - To Harry chciałby cię prosić na słówko.
- To czemu sam mi nie powie, że chce porozmawiać? - zapytałam.
- Bo się wstydzi - wyśpiewał Liam.
- No dobrze - zaśmiałam się. - Chodźmy - zwróciłam się do Stylesa.
Wyszliśmy z budynku i stanęliśmy tak, żeby chłopcy nas nie widzieli. Nie wiem czemu, właściwie to Harry tak stanął. Ja nie prowadziłam, to jego wina...
- A więc? - zapytałam. - O czym chciałeś porozmawiać?
- Booo...widzisz...nie przyjechaliśmy tu z byle powodu...
- No wiem, macie tu koncert.
- Nie...nawet nie o koncert chodzi...
- A więc o co?
- Bo widzisz...ja...czuję coś do ciebie...to więcej niż przyjaźń. Tak, to coś zupełnie większego. To...miłość? To chyba odpowiednie słowo...i chciałem zapytać o jedno. Czy...czy będziesz moją dziewczyną?
- Yyy...Harry, bo widzisz...eee...ten tego... - zmieszałam się. - Chciałabym móc powiedzieć, że tak, ale...
- Pocałuj mnie - przerwał mi. - Skoro nie chcesz być moją dziewczyną, to chociaż mnie pocałuj. Tylko tego teraz pragnę...

---------------------------------
Hej :))
Obiecałam na jutro, ale nudziło mi się na matmie i napisałam dzisiaj xD I love maths because I can write for my blog hahaha :D A to chyba mi się coś pomieszało :P Mam nadzieję, że blog Wam się w dalszym ciągu podoba. Piszcie w komentarzach, jeśli mam coś zmienić :))

Mrs.Horan

P.S. Kocham Cię, LoveOneDirection♥ - za wszystkie miłe słowa o moim blogu <3

wtorek, 11 czerwca 2013

6: "Czy...czy zostaniesz moją dziewczyną?"

*Megan*

Czekałam na to, o co zapyta Justin. Skoro tak nagle zadzwonił i prosił o spotkanie mówiąc, że chce mnie o coś zapytać, to musiało to być ważne.
Co do Nialla, coraz bardziej się zaprzyjaźnialiśmy. Ale też umieliśmy sobie dogadywać, co zdarzało się o wiele częściej niż miłe słówka. W końcu oboje nadal nie za bardzo za sobą przepadaliśmy.
- Czy...czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał w końcu Jus.
- Justin - zaczęłam. - Ja...ja nie wiem, czy...
- Rozumiem - westchnął. - Nie chcesz być moją dziewczyną, okej. Wybór należy do ciebie, ja cię do niczego nie zmuszam.
- Jus, nie o to mi chodzi...ja też cię kocham, ale...
- To mnie pocałuj - przerwał mi.
Powoli się do niego zbliżyłam i już miałam go pocałować, kiedy się zatrzymałam. Nie mogłam. Naprawdę. Przecież nie możemy być razem. To nie miałoby przyszłości. Związek na odległość? Przecież to nie ma sensu.
- Nie mogę - szepnęłam. - Przepraszam.
- Czemu? Meg, skoro też mnie kochasz, to nie ukrywaj tego - poprosił.
- Jus, mi chodzi o to, że oboje jesteśmy z dwóch innych światów - ty jesteś sławnym na całym świecie piosenkarzem, a ja zwykłą dziewczyną. A poza tym nie wiem, czy jeszcze kiedyś tu wrócę.
- Jak to?
- Przecież jestem tu jeszcze tylko na kilka miesięcy.
- To już tak dużo minęło? Ja nawet nie zauważyłem tego upływającego czasu!
- Bo ty co chwilę koncertowałeś.
- A ty byłaś w tym czasie ze znajomymi - westchnął.
- No właśnie, mi też to szybko mijało.
- Dobra, ja lecę, bo chłopcy zaraz kończą próbę. To...pa.
- Tak, pa.
Biebs wyszedł, a ja włączyłam telewizję i tylko wpatrywałam się w ekran, nawet nie interesowało mnie, co właśnie leci. Po prostu siedziałam na kanapie, wgapiając się w tą skrzynię stojącą na szafce.
- Jesteśmy! - zawołali chłopcy, wchodząc do domu.
- Cieszę się - powiedziałam bez emocji.
- Co się stało? - zaniepokoił się Louis.
- Nic - skłamałam. - Co by się miało stać?
- No nie wiem, ktoś ci coś zrobił?
- Nic się nie stało, mówię ci przecież.
- No dobra, ale w końcu i tak się dowiem. Nawet bez twoich wyjaśnień. Więc albo powiesz mi, co się dzieje, albo sam do tego dojdę. A wiesz, że jak ja szukam na coś odpowiedzi, to później nie jest za wesoło.
- Oj no, po prostu trochę szkoda mi stąd wyjeżdżać.
- Czemu? - zapytał Harry.
- No bo nie wiem, czy jeszcze kiedyś tu wrócę.
- Oj wrócisz, wrócisz - zapewnił mnie. - I to nie z byle powodu.
- O czym ty mówisz?
- Zobaczysz. Już niedługo.
- Czemu wszyscy mówicie niezrozumiałym dla mnie szyfrem?
- A ty o czym teraz mówisz?
- I ty jakoś dziwnie się zachowujesz, i Niall.
- Niall? Przecież on zachowuje się normalnie.
- Tak, całkiem normalnie - stwierdziłam z sarkazmem.

*Trzy miesiące później*

- Może jednak polecę z tobą? - zapytał Louis, stając w drzwiach mojego pokoju.
- Lou, przecież lecę z Vanessą, Mattem i Petem - przypomniałam mu.
- No właściwie tak, ale i tak się o ciebie boje. Nialla nie mogę z tobą posłać, a najchętniej sam bym poleciał.
- Nic mi nie będzie, Louis.
- Ale i tak się martwię. Jakby mama nie mogła zostawić cię jeszcze na wakacje.
- Wszystko będzie dobrze. A teraz idź spać, bo już późno.

*Następnego dnia*

Zjedliśmy ostatnie wspólne śniadanie (bez Nialla, dziwne) i zaczęliśmy się żegnać. Harry, Liam, Zayn, Danielle i Perrie. Eleanor, Katherine, Jason i William też przyszli. ale coś było nie tak...
- Zaraz, zaraz - powiedziałam zamyślona. - Gdzie jest Niall?
- Niall gdzieś poszedł - odpowiedział mi Harry. - Zanim wstałaś, już zakładał buty. Nie wiemy, czemu nie przyszedł się z tobą pożegnać.
- Nie ważne - powiedziałam, ale chyba wyczuli smutek w moim głosie.
- Nie przejmuj się, Meg - zaczął pocieszać mnie Louis. - Jest po prostu zazdrosny.
- Ciekawe, o co?
- O mnie. Miał ze mną najlepsze kontakty. Dogadywaliśmy się najlepiej z zespołu.
- Tylko, że co ja mam do tego?
- Niall widział, że od kiedy ty przyjechałaś, poświęcałem ci więcej czasu niż jemu.
- Tylko, że on nie lubił mnie od początku.
- Bo przeczuwał, że tak będzie.
- Dobra, ludzie - wtrącił Liam. - Bo Meg i jej przyjaciele spóźnią się na samolot.
- Ty chyba nie chcesz, żebym tam jechała - zwróciłam się do brata.
- No nie chcę - zaśmiał się.
- No to jedziemy. Louie, siadaj za kółkiem.
Szkoda, że Niall nie przyszedł się ze mną pożegnać, ale cóż. Rozpaczać chyba nie będę. Ale on...ja...chyba...chyba się zakochałam...ale jak można kochać kogoś, kogo się nienawidzi i kto nienawidzi ciebie? Chyba nie można...
Oboje wsiedliśmy do samochodu, w którym siedziała już Vanessa razem z Matthew i Peterem. Pojechaliśmy na lotnisko, gdzie pożegnaliśmy z Lou. Brunet odjechał, a my powoli skierowaliśmy się do odprawy. Kiedy miałam przechodzić przez bramkę, usłyszałam krzyk:
- Megan, zaczekaj!

-----------------------
Hej :))
Jest już 6 ^^ I jak Wam się podoba? Mam nadzieję, że nie namieszałam za bardzo. Trochę szybko przeleciały te dwa lata, ale to chyba nic. Mam nieco planów na dalsze przygody Megan. Nie umiałam tego wszystkiego przedłużyć, brakowało mi na to pomysłów. Jednak mam nadzieję, że nie zepsułam przez to opowiadania. Liczę na pozytywne komentarze...ale na hejty też jestem gotowa xD


Mrs.Horan

PS. Zapraszam Was na:

www.everything-bout-you.blogspot.com

piątek, 7 czerwca 2013

5: "Cześć, Justin jestem"

*Megan*

wszyscy czekali na to, co zrobi Niall. Wyglądał na zdenerwowanego, ale trudno mu się dziwić, skoro przed chwilą słyszał tak chamskie słowa. Teraz dopiero docierało do mnie to, że mogłam ich nie wypowiadać. Ale działałam pod wpływem złości, nie panowałam nad tym, co mówię, zwłaszcza, że wcześniej słowa płynące z jego ust spieprzyły mi przyjaźń. Więc jak inaczej miałam się zachować?
- Więc sądzisz, że jestem gejem, tak? - zapytał.
- Nie...
- Ale dokładnie tak powiedziałaś. "Niszczysz mi przyjaźń, mówiąc, że wolę dziewczyny. A może mówisz tak, bo jesteś pedałem?"
- Niall, nie o to mi chodziło... - ale on już nie słyszał.
Pobiegł do siebie na górę i tak walnął drzwiami, że w salonie na dole zatrząsł się stół. Wszyscy staliśmy oszołomieni - ja, Louis, Liam, Harry, Zayn, Danielle i Perrie - i nie wiedzieliśmy, co mamy zrobić. Patrzyliśmy na siebie ze zdenerwowaniem. Jednak naszą wymianę spojrzeń przerwał dzwonek.
- Pójdę otworzyć - zaoferował Liam i poszedł.
Kiedy tak na niego czekaliśmy, Harry podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił, i szepnął:
- Wolisz chłopaków, to widać.
- Skąd wiesz? Twój przyjaciel twierdzi co innego.
- Mój przyjaciel nie twierdzi nic innego, wręcz przeciwnie. Ciągnie go do ciebie :D
- Harry, zboczeńcu!
- Patrzcie, kto nas odwiedził - zawołał Li, wchodząc do pokoju z jakimś chłopakiem.
- Dobrze, że jesteś Jus - uśmiechnął się Louis. - To moja siostra Megan.
- Cześć, Justin jestem - uśmiechnął się do mnie chłopak.
- Megan - odwzajemniłam uśmiech.
- Gdzie macie Nialla?
- Jest u siebie - odpowiedział mu Zayn.
- Obrażony na cały świat - dodał Harry.
- Czemu?
- Bo Meg nazwała go pedałem.
- Czemu?
- Bo on, kurwa, zniszczył mi przyjaźń! - krzyknęłam.
- Ale żeby od razu wyzywać go od pedałów?
- W tym problem, że on powiedział, iż Megan woli dziewczyny - poinformował go Liam.
- No to faktycznie problem. Ale nie możecie się jakoś pogodzić?
- O nie, ja do niego nie pójdę. To on zaczął, on ma skończyć.
- Oj, nie bądź taka. A może kiedy przeprosisz Nialla, to zyskasz nowego, lepszego przyjaciela?
- Ja go nie chcę na przyjaciela. Jason był najlepszym.
- To idź przeprosić Nialla, a później zaprowadzisz mnie do tego całego Jasona.
Niechętnie poczłapałam na górę i zapukałam w drzwi sypialni Nialla. Nie zraziło mnie to, że usłyszałam dość głośne "Spadajcie stąd!". Po prostu weszłam, zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do Blondyna stojącego przodem do okna. Wtuliłam się w jego plecy i czekałam na jego reakcję.
- Co chcesz? - zapytał. - Znów mnie wyzwać?
- Niall - zaczęłam. - Przepraszam, nie o to mi chodziło...
- A w takim razie o co?
- O to, że...po prostu mówiłam to pod wpływem złości. Ja naprawdę tak nie myślę. Po prostu zdenerwowało mnie to, że popsułeś moją przyjaźń z Jasonem.
- Przepraszam cię...
- Tylko wiesz...ja coś do niego chyba czuję...ale on do mnie nie.
- Rozumiem cię. Kochać osobę, dla której jesteś tylko przyjacielem albo wrogiem...życie aż staje się bezsensowne.
- Przepraszam cię, naprawdę.
- Nie, to ja cię przepraszam. Nie powinienem mówić o tobie takich rzeczy Jasonowi. Po prostu...poczułem się chyba zazdrosny...
- Mniejsza o to. Wasz kolega, Justin, przyszedł.
- Zaraz zejdę.
- Dobra, to idę im powiedzieć :))
- Megan? - odwrócił się w moją stronę.
- Tak? - spojrzałam na niego, trzymając klamkę drzwi.
- Mogę cię przytulić?
O Jezu *.* Niall chce mnie przytulić? Nie no, ja nie wierzę O.o Co się z nim ostatnio dzieje? Nigdy taki dla mnie nie był, zmienia się i to jak. Jest coraz milszy...

-------------------------------
Hejoo :*
Wiem, zwaliłam końcówkę, ale mam nadzieję, że i tak się podoba :D Męczyłam się nad tym przez dwa dni - wtorek i środę. No i dzisiaj to dopracowywałam :P

Mrs.Horan

czwartek, 6 czerwca 2013

4: "Czemu tak mnie nie lubisz?"

*Niall*

Pomimo tego, że Megan znalazła sobie znajomych, z którymi spędza mnóstwo czasu, to i tak muszę z nią wszędzie chodzić. Ale czemu akurat ja? Ja nie pisałem się na coś takiego. To Harry się o nią martwi, więc to on powinien za nią łazić.
- Niall? - z rozmyślań wyrwał mnie głos Megan.
- Hm? - spojrzałem na nią.
- Czemu ty mnie tak nie lubisz?
- Domyśl się.
- Niall, mógłbyś w końcu powiedzieć. Nigdy się nie dowiem, jak mi nie powiesz.
- A widzisz, mylisz się. Never say never - jedna z najważniejszych zasad, której nie przestrzegasz. I w tym twój problem, za szybko się poddajesz.
- Oj weź, minęły już dwa miesiące, mógłbyś powiedzieć.
- Dobrze, uzgodnijmy tak. Jeśli za miesiąc nie będziesz wiedziała, to ci powiem.
- A jeśli będę się domyślała, ale nie będę pewna?
- Wtedy możesz mnie zapytać, a ja ci odpowiem. No to jesteśmy pod szkołą. Mogę iść czy mam zostać?
- Idź. A i nie przychodź po mnie po lekcjach :))
- Czemu?
- Bo jestem umówiona z Jasonem :))
- Louis nie daruje mi tego, że po ciebie nie poszedłem.
- Napiszę do niego, że masz nie przychodzić :)) Zajmij się dziś swoimi sprawami :))
- Dzięki :)) Ale na pewno mam nie przychodzić? Jak Louie mnie przyśle, to będę musiał.
- Postaram się to załatwić :)) Teraz muszę już iść, bo lekcja się zaraz zacznie, pa - uśmiechnęła się.
Jezu, jak ona się ładnie uśmiecha...nie, zaraz, przecież ja jej nie znoszę. A ona mnie...chociaż...
- Niall, coś się stało?
- Nie, nic. Po prostu się zamyśliłem. Too...pa :))
- Tak, pa :)
Megan weszła do szkoły pisząc SMSa do swojego brata, a ja jeszcze przez chwilę stałem w miejscu, ale zaraz wróciłem do domu.

*Megan*

Wysłałam wiadomość do Louisa, po czym otworzyłam swoją szafkę. Schowałam do niej niepotrzebne książki, a w plecaku zostawiłam tylko biologię, którą miałam na pierwszej lekcji. W pewnej chwili poczułam czyjeś ręce na moim biodrach. Zamknęłam szafkę i obróciłam się. Już miałam coś powiedzieć, ale chłopak przycisnął mnie do szafek i pocałował.
- Dzisiejszy dzień będzie niezapomniany, skarbie - uśmiechnął się Jason. - I jak się uda, to przedstawię ci mojego znajomego.
- A nie mieliśmy tego dnia spędzić sami? - zapytałam smutno.
- Nooo...mieliśmy i tak będzie. Ale wieczorem ma odwiedzić mnie mój kumpel i pomyślałem, że was sobie przedstawię :)) To jak?
- Ehh...no dobra...
*****************************
Usiedliśmy w najlepszej restauracji znajdującej się w Londynie. Dziwiło mnie trochę, że Jay ma na to kasę. Nie, że myślę, iż jest biedny, bo tak nie jest, ale bez przesady.
- Zastanawia cię, dlaczego zabrałem cię do najdroższej restauracji w mieście, mam rację?
- Przyznam, zgadłeś :)
- Już ci tłumaczę - to jest restauracja mojego taty. Kiedy tu przychodzę, nie muszę płacić za nic. Niektórzy przychodzą tu tylko na kawę z powodu braku pieniędzy, aby pozwolić sobie na taką ucztę.
- Ooo, nie mówiłeś, że twój tata ma restaurację.
- Jeszcze wielu rzeczy ci nie mówiłem - uśmiechnął się tajemniczo. - Hej, czy to nie jest przypadkiem ten twój ochroniarz, Niall?
- Tak, to on - stwierdziłam, widzą Blondyna. - Ciekawe, co on tu robi?
- Jest twoim ochroniarzem, pilnuje, żeby nic ci się nie stało.
- Mówiłam mu, żeby zrobił sobie dziś wolne - westchnęłam. - A tak właściwie to czemu mnie pocałowałeś wtedy w szkole? - zmieniłam temat.
- Przepraszam za to...po prostu to był głupi zakład z kolegami, że nie uda mi się ciebie pocałować - zawstydził się.
- Nie szkodzi :))
****************************
- Megan, gdzieś ty była tak długo? - zapytał wyraźnie zaniepokojony Harry. - I gdzie, do cholery, masz Nialla?
- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Ja byłam z Jasonem, a jemu dałam wolne.
- Mówił ci, dokąd idzie? - zapytał Louis.
- Nie.
- Kurwa, trzeba go poszukać, coś mogło mu się stać.
- Dobra, to ja idę go szukać :))
- Jest ciemno jak w dupie, nigdzie sama nie pójdziesz.
- Harry, ze mną - pociągnęłam chłopaka za koszulę.
Szliśmy ulicą, kiedy wpadł mi do głowy pomysł, żeby zajrzeć do parku. Weszliśmy tam, a przy jednej z ławek ujrzeliśmy jakąś grupkę. Wystraszyłam się i wtuliłam w ramię Hazzy. Ten tylko objął mnie i szepnął, żebym się nie bała, że on jest przy mnie i mnie obroni. Wtedy po raz pierwszy poczułam się bezpiecznie przy jakimkolwiek chłopaku.
- Meg? - usłyszałam znajomy głos.
- Ness! - rzuciłam się przyjaciółce na szyję. - Co ty tu obisz?
- Powinnaś zapytać, co MY tu robimy - odezwał się męski głos.
- Peter - wyściskałam kolegę. - Cześć, Mat :)
- Cześć - uśmiechnął się chłopak.
- Widzę, że ledwo nas opuściłaś, a już znalazłaś sobie nowego chłopaka - zaśmiała się Ness.
No tak. Nadal trzymałam biednego Loczka za rękę. Tak panicznie się bałam, że ujęłam mocno jego dłoń, a pod wpływem radości zapomniałam ją puścić. Strasznie się zawstydziłam i spuściłam wzrok, a wolną już rękę wsadziłam do kieszeni. Jednak Harryego to chyba nie zraziło, bo ujął moją twarz, tak, żebym musiała mu spojrzeć prosto w oczy.
- Jak ty ślicznie wyglądasz, kiedy się wstydzisz - skomentował.
- Przestań - zawstydziłam się jeszcze bardziej.
- Harry, puść ją - usłyszałam głos Nialla. - Nie jest warta twoich starań, i tak narobi ci nadziej, a później zostawi. I tak już gra na dwa fronty.
- Niall, o co ci chodzi? - zapytałam. - Czemu aż tak bardzo mnie nie lubisz? I nie gram na dwa fronty!
- A Jason? Codziennie się z nim spotykasz. A dzisiaj w tej restauracji cię pocałował.
- To był przypadek, nie jesteśmy parą.
- Tak sobie to wmawiaj. Ale nie płacz, jak Harry się opamięta i nie będzie chciał z tobą być.
- Horan, kurwa, opamiętaj się! - wtrącił Hazza. - Jesteś zazdrosny o Louiego i tyle. Przecież wszyscy wiedzą, jaki byłeś z nim zżyty. Dogadywaliście się lepiej niż ktokolwiek inny.

-----------------------------
Witam ponownie :))
Więc od razu dodaję kolejny. 5 chyba dzisiaj nie dodam, bo zaraz ciocia przyjedzie i będzie chciała laptopa (w końcu jej), więc raczej nie zdążę już przepisać. Ale jutro lub pojutrze obiecuję dodać :D

Mrs.Horan xo